niedziela, 29 czerwca 2014

Katyń (2007), reż. Andrzej Wajda, cz. II

     Dzisiaj trochę ubogo, bo jedynie dwa zdjęcia z jednego miejsca, za to z kilkoma ciekawymi rzeczami do zaobserwowania.
     Śródmieście Krakowa pełne jest tych starych, charakterystycznych kamienic, ale wiele z nich wciąż prosi się o ekipę remontową. Ta powyżej jest jednym z przykładów. Na filmie jest równie ponura, jednak pozbawiona wszystkich spray'owych ozdobników. Można się zastanawiać, czy może w 2007 roku nie było ich tam w cale. Ja sądzę, że jednak były, ale zostały usunięte podczas kręcenia zdjęć, albo w postprodukcji tak samo jak wszystkie skrzynki przy fundamentach budynku, czy tablice z nazwą i numerem ulicy (których zarys wciąż jest na filmie widoczny). Ciekawe jest to, że rozpoznać można klamkę od zielonych drzwiczek z prawej strony zdjęcia. 
     To jest dalsza cześć ulicy, w której oprócz braku szyldów, niewiele się zmieniło, ale zdjęcie wykonałem, żeby dokładniej zobaczyć skrzynki telekomunikacji, które zostały sprytnie zasłonięte oraz przyjrzeć się roletom zewnętrznym. Może to przez jakość filmu jaki miałem, ale mam wrażenie, że rolety widoczne na tym ujęciu są bardziej szczegółowe, niż te widoczne wyżej. Ponieważ film był kręcony w ogromnej rozdzielczości, a w sieci można zobaczyć materiały mówiące o dużej ingerencji w niego studia efektów specjalnych, przypuszczam, że okna plastikowe mogły zostać zasłonięte cyfrowo, stąd taki efekt. 

sobota, 21 czerwca 2014

Lista Schindlera / Schindler's List (1993), reż. Steven Spielberg, cz. V

     Ostatniego wieczoru statystyki odwiedzin zwariowały na tyle, że domniemałem jakiegoś cybernetycznego ataku, chociaż nie mogłem znaleźć odpowiedniego motywu dla niego. Sytuacja się rozjaśniła, kiedy sprawdziłem źródła odwiedzin. Dziękuję więc Czytelnikom, którzy pofatygowali się wspomnieć o tym blogu w miły sposób w dwóch miejscach.
        Co do sedna dzisiejszego postu, znowu kierujemy się do Krakowa śladami "Listy Schindlera". 
     Zdjęcie powyżej przedstawia Starą Synagogę na Kazimierzu. W filmie jest to miejsce tuż za bramą getta, w którym niemieccy żołnierze spisywali wszystkie osoby, które miały spędzić tam najbliższe dni. Pani ze Skody miała więcej czasu niż ja, dlatego nie miałem innego wyboru jak umieścić auto na zdjęciu, co w sumie nie jest złe, bo w jakiś sposób łączy się z mundurami przy stolikach. 
     Tutaj również Kazimierz - w filmie ze sceną likwidacji getta, obecnie jako tętniące życiem miejsce spotkań pełne kawiarenek. 
     Odwiedzając to miejsce miałem mieszane uczucia. Do tej pory znałem je tylko z filmu, a więc jako ponure, przygnębiające i odnoszące się do przykrych wydarzeń, którym zazwyczaj zostawia się jakiś fragment "ku pamięci". Tutaj nie było po tym śladu, postąpiono wręcz odwrotnie, co jest właściwie zrozumiałe, bo to tylko lokacja odnosząca się do filmu, a nie wydarzeń historycznych. Mimo wszystko, chyba przez dużą sugestywność i emocje płynące z tych scen, czułem tutaj jakiś dyskomfort. 

piątek, 13 czerwca 2014

Van Helsing (2004), reż. Stephen Sommers

     Pamiętam, że podczas jednego z pierwszych, samodzielnych wyjść do kina udaliśmy się z kolegą na film "Mumia". Choć pamiętam z niego jedynie migawki, wydaje mi się to teraz mało istotne. Fajnie było poczuć wtedy klimat przygody, który dzisiaj wydaje mi się nieosiągalny, a który być może zbliżony był do tego, co czuła premierowa widownia oglądająca kultowe filmy Spielberga. Film musiał być komercyjnym sukcesem, bo doczekał się dwóch kontynuacji, a sam reżyser do dzisiaj wkręcił się w tematy dużo-szybko-głośno-cgi. Nie mam zamiaru tego krytykować, bo wiem, że jest grupa ludzi, którzy chętnie oglądają tego typu widowiska (tak jak ja kiedyś). Jest mi tylko przykro, że dzisiaj sam nie mogę się na to nabrać.
     Jednym z takich produktów jest "Van Helsing" - hołd złożony klasycznym horrorom studia Universal z lat 30-tych i 40-tych, których wielkim fanem jest Sommers. Głównym bohaterem jest tutaj tytułowy łowca wampirów, postać zaczerpnięta z "Drakuli" Brama Stokera. Przyznaję, że oglądanie tego filmu nie było największą przyjemnością jaka mnie w życiu spotkała. Ale jak wspomniałem, nie mieszczę się już w grupie docelowej jego odbiorców i mógłbym zrozumieć człowieka, który chciałby go mieć na blue-ray. 
     Praga i jej okolice posłużyły za plenery do filmu. Wbrew temu co widać powyżej, dużo większą część filmu kręcono nad Wełtawą. Jednak sporo lokacji to miejsca niedostępne lub zbyt oddalone jak na moje możliwości. Jeśli chodzi natomiast o powyższy kadr, przedstawia on fragment deptaka pod mostem Karola - to samo miejsce, które 8 lat temu (w stosunku do filmu), przebiegał Tom Cruise, próbujący ratować swoją towarzyszkę (widok od strony rzeki):
  

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Kafka (1991), reż. Steven Soderbergh, cz. III

     Kolejna seria zdjęć z obrazu Soderbergha. 
      Odnowione elewacje, duża ilość punktów handlowych i turystów - bez wątpienia zmiany polityczne w kraju przyczyniły się do polepszenia stanu wizualnego ulic Pragi. Choć akurat na tym zdjęciu, rolety po prawej stornie zdają się być wyjątkiem od tego stwierdzenia. 
     Inną kwestią jest to, że wraz z pojawieniem się większej liczby aut, ulice straciły jakiś charakterystyczny klimat. Współczesne samochody, czy w ogóle duża ich ilość, przeszkadzają w odbiorze tego miejsca, takim, jakie było pierwotnie. 
     Schody przy zamku hradczańskim nie są tutaj zbyt mocno oblegane, pewnie z powodu, jak pamiętam, nie za ciekawej pogody. Mimo tego ujęcie filmowe, a więc nocne i czarno-białe,  w porównaniu z moim zdjęciem wygląda dużo bardziej tajemniczo i niedostępnie.