piątek, 21 listopada 2014

Do widzenia, do jutra... (1960), reż. Janusz Morgenstern, cz. III

     Polska złota jesień powoli dobiega końca, a na horyzoncie pojawia się już mniej atrakcyjna, jak dla mnie przynajmniej, zima. Dlatego, żeby nie dać się tej ponurej atmosferze, na blogu cofnę się jeszcze do lata. Co prawda lata sprzed ponad pół wieku, ale jakże intensywnego dla bohaterów dzisiejszego filmu.  
      Pierwszy kadr pochodzi z pierwszej wizyty Jacka pod domem Margueritte. Chociaż posiadłość nadal ma sporą powierzchnię, przechodząc koło niej pierwszy raz minąłem ją niezauważoną. Sporo zmieniło się w bezpośrednim otoczeniu samego domu, w tym przede wszystkim wysokość i gęstość zieleni przy płocie. Na powyższym zdjęciu widać też, jak gruntowanie została przerobiona strona, na której wcześniej znajdował się podjazd pod dom. Płot w tym miejscu wciąż się znajduje, ale zdjęcie musiałem wykonać ponad nim, właśnie z powodu gęstych krzewów. 
     A tutaj kadr z ostatniej wizyty pod wspomnianym domem. Przede wszystkim w oczy rzuca się skala, w jakiej rozwinęła się motoryzacja. Można tylko żałować, że kiedyś nie było mody na kręcenie filmów o zombiakach.