sobota, 25 czerwca 2016

Rzymskie wakacje / Roman Holiday (1953), reż. William Wyler, cz. VI

     Dzisiaj skromnie, bo tylko z jednym zdjęciem, ale znowu takim, które zajęło mi trochę czasu na rozszyfrowanie. 
     Pozornie wszystko układa się prawidłowo: plan pierwszy, drugi i trzeci pasują świetnie. Problem pojawił się w momencie, kiedy przyglądałem się temu miejscu porównując ujęcia wykonane z przeciwnej strony, tzn. z ulicy w kierunku stolików i tła, na którym znajdowała się kawiarnia. Żadnego z tych ujęć nie udało mi się powtórzyć, ponieważ nic z tego co widać na filmie i tego co można podejrzeć na googlowskim street view nie pasowało do siebie. Zacząłem wątpić czy stoliki rzeczywiście stały w tym miejscu przy Panteonie, czy powyższe ujęcie to wynik zastosowania tylnej projekcji. Ostatecznie jednak sądzę, że stosowanie jakichkolwiek sztuczek do tak prostej sceny nie byłoby opłacalne (tym bardziej, że popularna świątynia jest tu jedynie marginalnie widoczna), a różnice o których wspominałem to najwyraźniej solidna modyfikacja budynku. 

sobota, 18 czerwca 2016

Mission: Impossible - Ghost Protocol (2011), reż. Brad Bird, cz. IV

     Odświeżyłem sobie niedawno czwartą kinową część M:I i muszę przyznać, że bawiłem się niewiele gorzej jak za pierwszym razem. Rażące efekty komputerowe i absurd niektórych rozwiązań zostały przysłonięte dobrze zainscenizowanymi scenami, muzyką i odpowiadającym mi humorem. Ponad to, seans ten odbyłem pierwszy raz po wizycie praskich lokacji, co też wpłynęło pozytywnie na odbiór filmu. 
     Przechodząc do rzeczy wejdziemy w scenę, w której Cruise lawiruje ulicami Pragi (a filmowej Moskwy), zaraz po ucieczce ze szpitala. Odnosząc się do powyższego zdjęcia ktoś może zapytać "po co robić coś takiego?" Faktycznie, na pierwszy rzut oka może to wyglądać żałośnie, być zupełną stratą czasu i w ogóle odchodzić od całego założenia turystyki filmowej. Z mojego punktu widzenia wygląda to jednak inaczej - widok chodnika jest ciekawy przez samą korekcję barwną (dla wiernych fanów może być cenny przez stopy aktora), za kilka lat odnalezienie tego miejsca może być trudniejsze niż teraz, a na jego sfotografowanie potrzebowałem maksymalnie 5 minut, bo znajduje się w okolicy innych lokacji. Porównując to miejsce do Hobbitonu czy Hogwartu jego wartość może być rzeczywiście zerowa, ale jednak znając kontekst filmu i rozmieszczenie kolejnych ujęć mówi coś o tym, jak powstają filmy. Ekipa nakręciła kilka ujęć w jednej okolicy sugerując nam, że akcja dzieje się na przestrzeni całego miasta. Moim zdaniem to jest ciekawe i warte uwiecznienia.  
     W tym wypadku trochę schrzaniłem ujęcie. Mogłem cofnąć się trochę pokazując większą część ściany i nic by na tym nie ucierpiało, ale chyba bałem się, że zasłonię kamienicę za nią (która i tak jest mniej interesująca). 
     Ujęcie w przeciwnym kierunku. Znowu widać różnicę, jaką daje inna ogniskowa. Filmowa ulica wydaj się być trochę dłuższa niż jest na moim zdjęciu, co, za sprawą kamiennej ściany w konsekwencji wygląda ciekawej. Schody na jej końcu to miejsce, które zostało opisane w jednym z poprzednich postów, a więc to, które bohater mijał kilka ujęć wcześniej, zgarniając kurtkę z suszarki. Natomiast co do tego ujęcia, gdyby ktoś był ciekawy - w odpływie nie znalazłem telefonu, nawet tam nie spojrzałem. 

niedziela, 12 czerwca 2016

Ida (2013). reż. Paweł Pawlikowski, cz. II

     Kolejna odsłona turystyki filmowej w Łodzi. Muszę przyznać, że z powodu ograniczonej ilości czasu zrobiłem niestety niewiele zdjęć i to tylko z jednego filmu. Ponieważ są to jednak porównania z tych bardziej fascynujących (przynajmniej dla mnie), będę je umieszczał mniejszymi partiami, żeby można było na spokojnie się im przyglądać i nimi nacieszyć.  
     A więc tym razem przyjrzymy się kamienicy, w której mieszka ciotka Idy. Znajdująca się przy ulicy Dowborczyków nie wymagała chyba żadnej ingerencji scenografów, a jedynie ludzi od oświetlenia. Wszystko wskazuje bowiem na to, że przejście od strony, z której kręcono to ujęcie, zostało pozbawione dopływu światła aby stworzyć większy kontrast dla prześwitu, z którego przychodzi tytułowa bohaterka. Chcę myśleć że to świadoma intencja twórców, aby pokazać przejście z czystego do brudnego świata.   
     Widok z zewnątrz. Moją uwagę zwróciły tutaj dwie rzeczy: okno na pierwszym piętrze, otwarte w taki samym stopniu jak na filmie oraz firanka z parteru, która wygląda na taką samą jak "grającą" w tym obrazie. Drobiazgi, które jednak cieszą. Nie można natomiast nie zwrócić uwagi na neon "Odys" wiszący na ścianie. Okazuje się, że wszystkie tego typu napisy użyte w tym filmie pochodzą z kolekcji miłośników neonów z Wrocławia. Ten widoczny tutaj składa się z liter zaczerpniętych z oryginalnego "Modnego Stroju". (Na marginesie - całą kolekcję charakterystycznych napisów można zobaczyć przy ulicy Ruskiej 46c we Wrocławiu). 

sobota, 4 czerwca 2016

Dwaj ludzie z szafą (1958), reż. Roman Polański, cz. VI

     Dzisiaj pożegnanie z etiudą Romana Polańskiego, bo dzielę się z ostatnimi zdjęciami dotyczącymi "Dwóch ludzi z szafą". Oczywiście jest jeszcze kilka ujęć, które można by złowić, ale wątpię, żeby udało mi się to zrobić w najbliższej przyszłości. Jest czego żałować, bo film to stary i kręcony w miejscach, które dość znacznie się zmieniły, ale nie można mieć wszystkiego, więc czas podelektować się tym co jest dostępne. 
     Dzisiaj wydaje mi się to nieprawdopodobne, ale to miejsce znalazłem wyłącznie dzięki niezastąpionemu Google Maps. Nie pamiętam jak było dokładnie, ale chyba krążyłem po okolicach miejsc z sąsiadujących ujęć i trafiłem na ścianę, która wydawała mi się bardzo podobna do tej z filmu. Rzut dostępny na mapie był oczywiście z zupełnie innej strony i po innym kątem, ale jako że miejsce to znajduje się niedaleko innych na mojej trasie, warto było o nie zahaczyć. Będąc tam, nie miałem jeszcze do końca pewności czy aby na pewno tutaj powstało to ujęcie. Miejsce z którego miałoby zostać nakręcone to stromo opadająca droga prowadząca do garaży. Kamienice wyglądały zupełnie inaczej niż na filmie. Na środku duże drzewo. Mimo to zrobiłem zdjęcie i liczyłem, że pewności nabiorę przyglądając się szczegółom na ekranie. I rzeczywiście, porównując detale trudno mieć wątpliwości.   
     Przypuszczam, że oprócz otwierającego ujęcia samego morza stykającego sie z niebiem, to jest najmniej zróżnicowane w całym filmie. Słynne molo zachowuje prawie jednakowy wygląd przez tyle lat. Delikatnie zabudowano jedynie podstawę ławek (obecnie wyglądają ciekwiej, co nie zdarza się często) i wymieniono latarnie. O pojawieniu się masztów z reklamami szkoda pisać.
     Dom z tego ujęcia przywołał we mnie skojarzenie z Dzikim Zachodem. Piaskowa droga i drewniana zabudowa były silniejsze niż świadomość rozgrywania się akcji w Polsce, stąd ciekawość jak wygląda to miejsce dzisiaj była ponadprzeciętna. Zaskoczenie pojawiło się już w momencie odnalezienia ulicy Sobieskiego na mapie. Znajduje się ona w ścisłym centrum Sopotu, niedalego stacji kolejowej. Przychodząc na miejsce rozwiałem swoje wszystkie wyobrażenia, ponieważ miejsce to w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej niż na filmie - zwyczajny, pospolity dom, otoczony żywopłotem. Ale właśnie dzięki temu wrażenia z porównywania są przyjemne. Warto zwrócić uwagę, co chyba nie powinno zaskakiwać, że numer domu widoczny na filmie i moim zdjęciu wciąż zgadzają sie ze sobą.