poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Vicky Cristina Barcelona (2008), reż. Woody Allen, cz. VI

     Tematem dzisiejszego posta są wejścia główne. W pierwszym przypadku jest to wejście do szpitala Santa Creu i Sant Pau, w drugim - do hotelu Casa Fuster.
     Szpital nie jest zwykłym miejscem leczenia dolegliwości i urazów - w 1997 roku trafił na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Jego początki sięgają 1401 roku, a charakteryzuje się (oprócz katalońskiej architektury) tym, że składa się z głównego budynku i otaczających go 27 mniejszych pawilonów, połączonych podziemnymi korytarzami. W filmie znalazło się właśnie wejście do głównego budynku, przez które bohaterowie wychodzą po lekcji hiszpańskiego. Na pierwszy rzut oka wydaje się to oszukaniem rzeczywistego przeznaczenia tego miejsca, ale prawda jest taka, że w budynku szpitala faktycznie mieści się wydział językowy jednego z uniwersytetów. 
     W lobby hotelu Casa Fuster spotykają się dwie bohaterki, odbywając szczerą rozmowę na temat swoich związków. Podobno w wolnych chwilach, Woody Allen oprócz korzystania z uroków miasta, kilkukrotnie aktywnie dołączył do swoich kolegów z zespołu jazzowego, którzy grali w tym właśnie hotelu.

wtorek, 18 kwietnia 2017

Wszystko o mojej matce / Todo sobre mi madre (1999), reż. Pedro Almodóvar, cz. IV

     Ulica, która dzisiaj pojawia się na blogu zatrzymała mnie na dłużej niż się tego spodziewałem. Zmiany, które tutaj zaszły wprowadziły mnie w większą dezorientację, ale po szczegóły odsyłam niżej.
     Ujęcie z palmami nie było jeszcze tak trudne do zidentyfikowania, w końcu są one tutaj dość dobrym odnośnikiem. Wystarczyło tylko stanąć po ich odpowiedniej stronie i znaleźć charakterystyczne elementy budynków, pokrywające się z tym, co widać na filmie. Liście co prawda trochę utrudniły to zadanie, ale koniec końców wszystko jest tu na swoim miejscu. Między filmem a obecnym krajobrazem widać pewien zanik swojskości w tym miejscu, ale ciągle to jeszcze autentyczna Hiszpania. 
     I to jest właśnie ten problematyczny "moment". Może po dopasowaniu obu zdjęć nie wygląda to na fragment, który szczególnie trudno byłoby rozpoznać, a jednak, będąc na miejscu ciężko mi było się połapać. Wątpliwości zasiały we mnie głównie wnęki (drzwi/okna) po obu stronach: ta która już nie istnieje, zupełnie przerobiona część (po lewej) i ta, która się pojawiła, jak zresztą cała część od góry do dołu (po prawej). Prawdę mówiąc, to do czasu połączenia obu zdjęć nie byłem pewien który kawałek kamienicy jest tym właściwym, więc zrobiłem zdjęcia w kilku miejscach, tak, żeby można było na spokojnie wybrać to właściwe. 

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Gra o tron / Game of Thrones (2016), reż. Jack Bender, cz. VII

     Jestem w trakcie planowania wycieczki do miejsca (na razie nie zdradzę jakiego), w którym kręcono m.in. kilka scen pierwszej serii "Gry o tron". Siłą rzeczy musiałem nadrobić zaległości i zabrać się za oglądanie pierwszych odcinków. O ile magia, smoki i gatunek do którego one należą nie jest mi bliski, to serial mnie kupił. Pomijam zwroty akcji, śmierć pozytywnych bohaterów, sceny przy których "szczena opada", bo o tym słyszałem już od dawna. Największe wrażenie zrobiła na mnie robota ludzi, którzy odpowiadali za casting (ról pierwszoplanowych, a może przede wszystkim pozostałych). Gdyby były jakieś nagrody za ich pracę, to powinni zgarnąć wszystkie, podwójnie. 
     Natomiast dzisiaj ostatnie dwa ujęcia sprzed katedry w Gironie grającej Wielki Sept w szóstym sezonie.
     Jaime Lannister tuż przed wejściem na schody. W tym ujęciu nie musiano jeszcze mocno ingerować efektami specjalnymi. Takie drobiazgi jak usunięty znak czy zasłonięta drewnem rynna nie są już niczym zaskakującym.
     Nieco bliższe w porównaniu z poprzednim postem ujęcie miejsca, w którym budynki Girony zostały zastąpione tłumem ludzi. Koń i kaskader są jak najbardziej prawdziwi. Wytresowanie zwierzęcia do wbiegnięcia na 91 schodów wymagało kilku dni treningu.

wtorek, 4 kwietnia 2017

Most szpiegów / Bridge of Spies (2015), reż. Steven Spielberg, cz. VII

     Żarty żartami, ale pora wrócić do lokacji na serio i równie poważnego filmu, tym bardziej, że opartego na "faktach autentycznych". Można się zastanawiać ile filmowej fikcji znalazło się w historii opowiedzianej przez Spielberga, ale bezsprzecznym faktem jest, że element pojawiający się w filmie - przejście graniczne Checkpoint Charlie - istniało naprawdę.
     To ujęcie pochodzi ze sceny, w której adwokat przewozi bohatera Toma Hanksa po mieście, na tyle szybko, aby zwrócić uwagę policji. Za moimi plecami znajduje się plac, na którym rozgrywają się sceny aresztowania studenta pośród budowy Muru Berlińskiego. Na pierwszy rzut oka nie widać wspomnianego punktu, ale znajduje się on na wysokości kamienicy widocznej po prawej stronie i pojawi się w końcowych scenach filmu. To ujęcie dobrze pokazuje ile zrobiono, aby zmienić wrocławskie ulice na wschodnią część Berlina: postawione specjalnie do filmu latarnie, wejście do stacji metra i zrujnowana kamienica.
     Przeciwna strona tego samego skrzyżowania. Żółty budynek (pobrudzony specjalnie na potrzeby filmu) widoczny był wcześniej przy scenach aresztowania studenta. Fasada kamienicy została "ozdobiona" neonami z tamtej epoki. Warto zwrócić uwagę, że w miejscu jednego okna pojawiło się wejście do fikcyjnego sklepu. Poza tym, tuż przy budynku postawiono całą fasadę imitującą siedzibę armii amerykańskiej. 
     Zbliżając się trochę bliżej punktu kontrolnego można podziwiać totalnie inną atmosferę, wykreowaną przez osoby odpowiedzialne za scenografię. Tutaj również do istniejących zabudowań (budynek po prawej stronie) dodano nieco zachodniego "look-u".