Są takie filmy, których seans, mimo iż posiadają status kultowych, odkładam w czasie w nieskończoność. Przede wszystkim jest to wina tego, że kilka razy porządnie rozczarowałem się takimi produkcjami. Musi być jakiś powód, dla którego niektóre filmy przechodzą do kanonu, ale nie zawsze jestem w stanie go zobaczyć. W przypadku "Człowieka z marmuru" obawiałem się głownie tego, że film będzie opowiadać o wydarzeniach politycznych, które mnie nie dotyczyły i które w polskim wydaniu nigdy nie były przedstawiane interesująco. I rzeczywiście, przez cały film widzimy jak funkcjonował i na czym się opierał poprzedni ustrój, jednak obserwujemy to z punktu widzenia dziennikarki śledzącej losy jednego z bohaterów socjalizmu. Właśnie na tym przyglądaniu się kolejnym etapom życia głównego bohater oparta jest cała historia, dzięki czemu obraz ma atrakcyjne tempo i niemal kryminalny charakter.
Dzisiejsze trzy zdjęcia pochodzą z ostatniej sceny filmu, kiedy bohaterka Jandy spotyka się z synem człowieka, którego życiorys śledziła. Dzieje się to przed jednym z wejść do Stoczni Gdańskiej. Kładka nad torami kolejowymi znacznie się postarzała, a z jej sąsiedztwa zniknęły widoczne na kadrach filmowych budynki. W pewnym momencie straciłem orientację w stosunku do filmowych wydarzeń i zacząłem wątpić w to, że jestem we właściwym miejscu. Ale była to jedyna taka konstrukcja w okolicy, co więcej, znajdująca się w odpowiednim miejscu względem późniejszej akcji.
Co do kierunku, w którym miałem się ustawić, upewniły mnie żurawie. Zmyliła mnie natomiast poręcz, kończąca się przy schodach. Mimo, iż jej stan wskazuje na to, że może pochodzić z okresu kręcenia filmu, wygląda zupełnie inaczej.
Skrzyżowanie przed samą bramą dla
pracowników. Tu również zaszły spore zmiany. Torowisko tramwajowe zostało oddzielone od jezdni, przez co i powierzchnia chodnika została zmniejszona. Charakterystyczne, biało-czerwone barierki, zostały zastąpione zielonymi. To wszystko jednak nic w porównaniu z tym, co dzieje się po przeciwnej stronie. Ale o tym innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz