Największą serią zdjęć jaką przywiozłem z ostatniej wycieczki są te, pochodzące z filmu "Grand Budapest Hotel". Oryginalny obraz Wesa Andersona to właściwie bajka w formie filmu. Porównując filmowe ujęcia z faktycznymi plenerami dotarło do mnie jak dużo pracy kosztowało stworzenie tej historii.
Lwia część zdjęć kręcona była tuż przy polsko-niemieckiej granicy w miejscowości Goerlitz - uznanej za europejskie miasto filmowe tego dziesięciolecia. Ściana z otwierającej film sekwencji mieści się przy ulicy Bergstrasse. To co widzimy na filmie to połączenie oryginalnej lokacji i panoramy Goerlitz wklejonej na murem. Co istotne, dalsza część sekwencji, z dziewczyną zmierzającą przez cmentarz w kierunku pomnika autora, również była kręcona w tym miejscu. Niestety teren jest zamknięty dla osób z zewnątrz. Ciekawostką jest fakt, że napis "WÄHLT THÄLMANN!", który dla potrzeb "Grand Budapest..." został zamalowany, a potem ponownie odsłonięty to pozostałość po... niemieckim filmie politycznym, kręconym tutaj w 1985 roku.
Frontowa część hotelu do Stadthalle, czyli miejska hala, z dobudowanym przed nią fragmentem scenografii. Muszę się przyznać, że moje zdjęcie jest oszukane. Ponieważ budynek jest otoczony płotem z tej strony, gdzie kręcono te sceny, jego zbliżenie wykonałem z drugiej strony (która w tym miejscu wygląda identycznie).
Tutaj widać już właściwy fragment hali. Zastanawiałem się, czy ściany faktycznie były malowane na różowy kolor, ale ze zdjęć znalezionych w internecie wynika, że tak efekt został osiągnięty w postprodukcji, cyfrową manipulacją kolorami.
Jeszcze dalsze ujęcie to największa panorama frontu widoczna w filmie (nie licząc widoku całego hotelu, no ale to już nie była autentyczna lokacja tylko makieta). Jak pisałem, budynek obecnie jest w dużej części zagrodzony, a to z racji trwających tu prac remontowych. Wewnątrz kręcono też scenę rozmowy młodego pisarza (Jude Law) z Panem Moustafą (F. Murray Abraham) w ogromnej restauracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz