Jeszcze jednym filmem, którego lokacje zdecydowałem się odwiedzić w Goerlitz, jest "Złodziejka książek". Oparty na książce Markusa Zusaka opowiada historię młodej Niemki, która podczas II wojny światowej trafia do rodziny zastępczej. Tam, za sprawą przybranego ojca, szuka pocieszenia w czytaniu skradzionych (a raczej pożyczonych) książek. Jak to film poruszający losy dzieci w czasie wojny, często porusza (szczególnie finał), choć bywają też ckliwe momenty.
Scena, której się przyjrzę, przedstawia moment, w którym zgromadzony przed Nazistami tłum pali książki na rzecz nowego świata. Zdjęcia te kręcono na rynku, w miejscu gdzie powstało jedno ujęcie do "Grand Budapest Hotel" (i przy hotelu, w którym nocowała ekipa z obrazu Andersona).
Aby nadać miejscu odpowiedni klimat, dookoła porozwieszano flagi ze swastyką (można znaleźć zdjęcia, na których widać, że poza momentem kręcenia, flagi były poodwracane), a większa część tłumu ma ze sobą pochodnie.
Po zakończeniu wiecu, dziewczynka zostaje na placu sama, przyglądając się ze smutkiem temu, co zostało po książkach.
W tym czasie tajemnicza kobieta przygląda się jej ze stojącego nieopodal samochodu. Odwiedzając to miejsce zastawione samochodami, w słoneczny dzień tętniący życiem, trudno było wyczuć atmosferę przedstawioną na filmie, no ale to jest właśnie magia kina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz