Dzisiaj kolejna seria zdjęć z filmu, który został wytypowany na polskiego kandydata do Oscara. Według przewodniczącego komisji PISF-u, Juliusza Machulskiego, powodem wyboru tego obrazu był fakt, że "opowiada o epizodzie z polskiej historii w sposób nieszablonowy, optymistyczny i uniwersalny". Trudno temu zaprzeczyć, ale dla Amerykanów to widocznie było za mało, bo wiadomo, jak sprawa się potoczyła.
Bohaterem tego posta jest wrocławski most Grunwaldzki, na którym rozgrywają się otwierająca i zamykająca akcja. Powyższy kadr to pierwsze ujęcie w filmie. Kolejny przykład, na którym dobrze widać jaki wpływ ma zastosowanie różnorodnych obiektywów.
Kolejne trzy zdjęcia pochodzą już z finałowej sekwencji. Żeby móc wyjść na jezdnię, musiałem odwiedzić to miejsce wczesnym rankiem, stąd moje zdjęcia są tak ciemne. Budynek po lewej definitywnie powstał w przeciągu tych 4 lat, bo nie widać go na żadnym z powyższych filmowych ujęć.
Ujęcie w przeciwną stronę do tego z pierwszego zdjęcia. Można by pomyśleć, że grupa milicjantów została ustawiona w taki sposób żeby zasłonić coś w tle, ale ponieważ współczesnych elementów nie ma tam zbyt wiele, bardziej prawdopodobne, że taki układ jest po prostu autentyczny i jednocześnie widowiskowy.
A to ujęcie z samego mostu w kierunku południowym. Poza tym, że antena na dachu jest skromniejsza, niewiele się tu zmieniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz