Skoro byłem w Krakowie, nie mogłem sobie pozwolić na to, żeby na mojej trasie zabrakło przynajmniej kilku miejsc z najgłośniejszej produkcji, jaka tam powstawała. Zdjęcia do "Listy Schindlera", filmu, który od 2004 roku znajduje się pośród obrazów budujących dziedzictwo kulturowe USA, prawie w całości były kręcone w stolicy Małopolski. Miałem więc na czym wyładowywać baterie. To tutaj, szczególnie przy jednym punkcie, serce waliło mi najmocniej z całej dotychczasowej zabawy w te klocki. Tutaj też najbardziej się rozczarowałem, kiedy po dotarciu na Wzgórze Lasoty okazało się, że nie ma możliwości zrobienia zdjęć zgodnie ze scenami, w których Schindler obserwował dziewczynkę w czerwonym płaszczyku. Po tylu latach, drzewa rozrosły się na tyle, że trudno było dostrzec przez nie cokolwiek. Oprócz tego pojedynczego wypadku, seria jest zadowalająca (przynajmniej dla mnie). To że, tak jak "Kafka", film jest czarno-biały, a akcja toczy się w połowie XIX wieku, dodaje całości ciekawego kontrastu.
Produkcja filmu miała miejsce na początku 1993 roku, w momencie kiedy reżyser kończył pracę nad "Parkiem Jurajskim". Podobno dlatego fazą post-produkcyjną tamtego filmu kierował już zdalnie, w czym pomagał mu George Lucas. Porównując tematykę obu filmów, można przypuszczać, że takim ludziom rutyna w życiu zawodowym nie grozi.
Ujęcie, podczas którego Żydzi zostają przesiedleni do getta, które znajdowało się w dzielnicy Podgórze. W filmie jednak, statyści idą w przeciwnym kierunku - tak, jakby opuszczali teren zamknięty. Zdecydowano się kręcić w ten sposób, ponieważ gdyby sfilmowano tę scenę zgodnie z historią, w kadrze pojawiłoby się zbyt dużo budowli sugerujących współczesne lata.
Wejście do kamienicy, w której znajduje się mieszkanie, przydzielone Schindlerowi po wypędzeniu stamtąd rodziny żydowskiej. Jest to ta sama kamienica, w której mieszkała autentyczna postać. Przed wejściem, po prawej stronie wisi tabliczka, która mogłaby na to wskazywać, ale ja nie mogłem z niej nic odczytać. Co prawda, w filmie też jest widoczna, ale również nieczytelna. Na tym zdjęciu fajnie widać, jak zwyczajna ulica może się ciekawie zmienić po niewielkiej ingerencji. Albo z drugiej strony - jak bardzo zmieniła się z czasem.
To samo miejsce, uchwycone pod innym kątem. Najprawdopodobniej lampa, znajdująca się po lewej stronie (widoczna też na zdjęciu wyżej), została postawiona tylko na potrzeby filmu, do podkręcenia klimatu, bo kilka metrów przed nią stoi prawdziwa. Swoją drogą ciekawe, gdzie takie rzeczy trafiają po zakończeniu zdjęć. Ale w tym wypadku, bardziej niż lampa, intryguje mnie kwestia tzw. graffiti. Myślę, że w 1993 roku takich bazgrołów było nie mniej niż obecnie i zdaje się nawet, że fragment owych jest widoczny po prawej stronie wejścia do klatki.
Sama mieszkam teraz w Krakowie ale nigdy nie pomyślałam, żeby ruszyć śladami tego filmu chociaż sam film widziałam i bardzo mi się spodobał. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zrealizować ten pomysł.
OdpowiedzUsuńHej ! Bardzo ciekawy blog, nominowałam Cię do Liebster Award :) Zapraszam do zabawy. Będzie mi bardzo miło jeżeli odpowiesz na moje pytania :) link do pytań http://pinkstubbornvixen.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html
OdpowiedzUsuń