W końcu przyszedł czas na relację z lokacji, której odwiedzenie planowałem od około dwóch lat. Nie to, że przygotowania tyle trwały, ale różne osobiste sprawy nie pozwalały na wcześniejszą wizytę. A mowa o niemieckiej miejscowości Sebnitz, znajdującej się niedaleko polskiej granicy (a jeszcze bliżej czeskiej). Na tutejszych łąkach powstała kultowa, w moim mniemaniu, scena otwierająca "Bękarty wojny". 20 minut rozmowy, a dostajemy tu cały wachlarz emocji: spokój, niepewność, współczucie, strach, złość a wszystko to pokazane świetną grą, w świetnych zdjęciach i pięknym (a jakże) krajobrazie.

Zmotoryzowani, chcąc dostać się w to miejsce muszą zostawić swoje pojazdy na polnej drodze i przejść kilkaset metrów. Warto, nawet jeśli ktoś nie interesuje się filmem, bo widoki po drodze przypominają te z reklam "Milki" albo innych podobnych. Dodam, że pogoda była pochmurna, więc mogę sobie tylko wyobrazić o ile lepiej wygląda ta okolica w słoneczny dzień. Odkrywając tę lokację w internecie widziałem, że spora część domku wciąż tam stała. Niestety, ja zastałem gołą łąkę, bez najmniejszego śladu filmowej scenografii. Żałuję, że się spóźniłem, bo fajnie by było dotknąć tej filmowej historii, ale i tak cieszę się, że mogłem tam być.
Jednak poza tą istotną różnicą, cała panorama wygląda niemal identycznie. A trzeba zaznaczyć, że mamy 10 lat przerwy w środowisku natury, a ta potrafi zaskakiwać.
Jak już wspomniałem, słońce operowało znacznie mniej niż na filmie (przypuszczam, że pora roku też była inna, bo wygląda na to, że zdjęcia kręcono jesienią), ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że i tak mocno korygowano barwy, bo to co widać na filmie jest po prostu zbyt idealne, wręcz baśniowe. A taki efekt będzie widoczny praktycznie na każdym z prezentowanych tu ujęć.