niedziela, 29 maja 2016

Most szpiegów / Bridge of Spies (2015), reż. Steven Spielberg, cz. III

     Na początku lat 80-tych Spielberg był bardzo mocno zainteresowany nakręceniem kolejnego filmu z serii o Jamesie Bondzie (chodziło o "Tylko dla twoich oczu"). Producent Albert R. Broccoli odpowiedział na jego propozycję, że chce, aby filmy o agencie 007 reżyserowali jedynie brytyjscy twórcy i tak projektem zajął się John Glen. Niedługo potem Geroge Lucas dał mu jednak okazję pokazać swoje zdolności w podobnym garunkowo filmie, pozwalając pokierować ekipą przy produkcji "Poszukiwaczy zaginionej arki". Wyszedł kultowy film z ikoniczną postacią, ale trudno na jego bazie domyślać się jak wyglądałby Spielbergerowski Bond. I chyba już nigdy nie będziemy mieli okazji o tym się przekonać. Możemy za to wyjść w szpiegowskie klimaty tego artysty w jego ostatnim filmie co czynię od razu.
     Ponownie mamy Wrocław udający Berlin, a w sąsiedztwie świeżo powstający Mur Berliński. Zdesperowani ludzie, zdając sobie sprawe z konsekwencji odseparowania, starają się jeszcze przedostać wszystkimi możliwymi sposobami na "wolną" stronę miasta. Budynek, który widać na obu pierwszych zdjęciach do rzeczywsita kamienica. Nawet zamurowane okna na parterze to autentyczne elementy otoczenia.
     Ludzie, którzy kotłują się przed budynkiem to statyści, którym udało się zakwalifikować do tej roli, natomiast ci, którzy zwisają z okien to najpewniej profesjonalni kaskaderzy.
     Ujęcie z durgiej strony muru. W tym wypadku cały parter i pierwsze piętro kamienicy widocznej w tle zostały zasłoniete sztucznymi cegłami. Wyglądało to na wycięte z większego arkuszu fragmenty ściany cegieł dopasowane do rozmiarów konrketnego okna czy drzwi. Zauważyłem, że nawet małe tabliczki przybite do ściany informujące o napięciu czy gazie (widoczne też na pierwszych dwóch zdjęciach) zostały zamalowane na szary kolor. Pełen profesjonalizm.

sobota, 21 maja 2016

Utalentowany pan Ripley / The Talented Mr. Ripley (1999), reż. Anthony Minghella, cz. III

     Kontynuacja wycieczki po Rzymie. Z Piazza di Spagna przenosimy się 1,5 km na południowy zachód, na Piazza Navona, który pojawił się już w pierwszym wpisie związanym z "Ripleyem". Te ujęcia wykonane są w przeciwnym kierunku niż opisane wcześniej, ale ponownie pojawia się tu Fontanna Czterech Rzek. Nikt zapewne nie spodziewa się zobaczyć tutaj intrygujących zmian w plenerze - i słusznie. Jedyną rzeczą, która została przystosowana do filmu to ilość i kostiumy znajdujących się na placu osób.   
     Pierwsze ujęcie przechodzi z fontanny na spacerującą parę bohaterów... 
     ...kolejne już bezpośrednio i bez przerwy śledzi rozmawiających znajomych...
     ...aby zakończyć się znowu na widoku samej fontanny (choć ja zostawiłem jeszcze kadr z aktorami). 

niedziela, 15 maja 2016

Rzymskie wakacje / Roman Holiday (1953), reż. William Wyler, cz. V

     Lato, słońce, Rzym, wakacje. Kolejna seria zdjęć z "Rzymskich wakacji". W dzisiejszym poście pojawi się porównanie lokacji ze sceny przy Schodach Hiszpańskich. Miejsce dość mocno oblegane przez rzesze turystów - może w jakimś stopniu również przez tych, zainteresowanych turystyką filmową.  
     Jak wspominałem wcześniej, same schody były wyłączone dla zwiedzających, co nie przeszkodziło mi w powtórzeniu kilku istotnych ujęć. Kamienice sąsiadujące z głównym zabytkiem zachowane są w takim samym stanie jak na filmie. Różnią je jedynie drobne elementy jak napisy przy wejściach do sklepów. Moją uwagę jednak bardziej zawraca atmosfera tego miejsca. Oglądając film miałem wrażenie, że ludzie, którzy tutaj się przewijają to głównie włosi, natomiast wydaje mi się, że obecnie są oni mniejszością wśród tego tłumu.   
     W filmie, przed wyjściem na stopnie, bohaterka kupuje lody w przenośnej budce. Liczyłem na to, że do dzisiejszych czasów zachowa się jakiś jej odpowiednik, ale nic z tego. Lodem można się ochłodzić, ale w pobliskich restauracjach czy innych punktach stacjonarnych.   
     Wygląda na to, że nie tyle schody był remontowane, co znajdujący się na ich szczycie kościół. Okres w którym tam byłem, zbiegał się z premierą ostatniego "Bonda", do którego zdjęcia powstawały przecież w tym mieście, toteż reklama zegarka nawiązująca do filmu o 007 wydaje się być całkiem na miejscu.  
     Jeszcze jedno ujęcie z tego samego miejsca, które co prawda nic nowego nie wnosi, ale pozwala jeszcze chwilę nacieszyć się tym lekkim, beztroskim klimatem z filmu. 

niedziela, 8 maja 2016

Ida (2013). reż. Paweł Pawlikowski

     Trzymamy się kina czarno-białego w poważnym tonie, ale dzisiaj będzie podróż śladami produkcji polskiej (przynajmniej w większej części). W kilku nadchodzących postach będę miał przyjemność przedstawić lokacje z filmu "Ida". Jest to kameralny, polski film, który teoretycznie nie powinien powodować u mnie takie entuzjazmu, ale jednak jest w nim coś, co sprawia, że podążanie jego lokacjami sprawia przyjemność. I nie chodzi o kontrowersje i sławę, jaką zyskał przez tematykę okołożydowską, a później najważniejszą nagrodę w branży filmowej. Cieszę się, że mogę zaprezentować te zdjęcia przez niewiarygodnie piękne w rodzimych filmach... zdjęcia, które są duszą tej produkcji. Powiedzmy szczerze, fabuła, przechodząc z konfliktu dwóch skrajnych światopoglądów (ze znakomicie dobranymi dla tego dysonansu aktorkami) do wątku jakiegoś historycznego morderstwa straciła siłę, ale to właśnie zdjęcia od pierwszej do ostatniej klatki prowadzą ten film. Jak ktoś gdzieś wspomniał, każde ujęcie z tego filmu można wydrukować i powiesić na ścianie jako małe dzieło sztuki.  
     Wracając do sedna, przenosimy się na ulicę Legionów, gdzie nakręcono intrygujące ujęcie (bodajże jedno z dwóch ruchomych w filmie), w którym kamera przemieszcza się wzdłuż tej właśnie ulicy. Jest to punkt widzenia tytułowej bohaterki, która jedzie tramwajem spotkać się ze swoją ciotką. Rzuca się ono w oczy w kontekście całego filmu, ponieważ po skromnych dotąd (a również potem) ujęciach dostajemy względnie długi i wymagający pod kątem realizacyjnym fragment.   
     Na samej ulicy do dzisiaj czuć specyficzny klimat poprzedniej epoki, który do produkcji został podrasowany witrynami sklepów przysłoniętymi tablicami z charakterystycznymi czcionkami.  
     Część z nich albo zachowała się do dzisiaj, albo mogła zostać użyta jako oryginalny element scenografii (nie wiem która wersja jest prawdziwa w przypadku "Naprawy parasoli"). Trzeba też zwrócić uwagę, że dla potrzeb filmu zamalowano popisane ściany, które dzisiaj wróciły już do swojego "powszedniego" stanu. Na marginesie (zauważyłem to dopiero łącząc zdjęcia): wydaje mi się, że w oknie pierwszego sklepu widać odbicie planszy rozpraszającej światło, poruszającej się w tym samym tempie co kamera. 
     Ale widać też pozytywne zmiany. Jedna z kamienic zarejestrowana w tym ujęciu została odremontowana dość gruntowanie, całkowicie zmieniając swój wygląd. Pomijając ten fakt, mimo iż ulica nie należy do najbardziej estetycznych, to i tak w filmie udało się uzyskać efekt jeszcze bardziej ponurej, apatycznej atmosfery. Magia kina w czystej postaci. 
PS. Serdeczne podziękowania dla Piotra z portalu rowerologia.pl za poświęcenie swojego czasu i pomoc w oprowadzeniu po Łodzi, okraszoną ciekawymi historiami. 

poniedziałek, 2 maja 2016

Lista Schindlera / Schindler's List (1993), reż. Steven Spielberg, cz. IX

     Dzisiaj set jetting w mojej ulubionej formie - dużo natury, spora przerwa czasowa i istotny dla kinematografii film. Tę część lokacji z "Listy Schindlera" zostawiłem na koniec, ponieważ miejsce to wspominam wyjątkowo.  
     Mowa tu o kamieniołomie Liban, który w filmie pełnił rolę obozu Płaszów. W poprzednich postach pisałem już jak ciekawym przeżyciem było zejście na jego dno. Dzisiaj zwrócę uwagę na część znajdującą się powyżej. 
     Stalowe schody, które najprawdopodobniej pochodzą jeszcze z okresu funkcjonowania obozu pracy, prowadzą do miejsca, w którym znajdował się filmowy dom komendanta obozu Płaszów. W czasie mojej wizyty tam dało się zauważyć jeszcze stopnie, natomiast znaczna część poręczy (jeśli nie wszystkie) została najpewniej rozkradziona. 
     Po przedarciu się przez wysoką trawę po szczątkach schodów docieramy do miejsca bezpośrednio sąsiadującego z domem, które w filmie grało garaż na pojazdy komendanta. Stan tego budynku jest, podobnie jak schody, opłakany. Mimo tego wciąż jeszcze stał, w przeciwieństwa do domu, który był jedynie dużym elementem scenografii. Żałuję, że będąc tam nie zrobiłem zdjęć miejscu, w którym się znajdował, ponieważ były tam jeszcze widoczne fundamenty, które mogły pochodzić z okresu produkcji.   
     Na koniec szersze ujęcie opisywanego obszaru. Konstrukcja po lewej stronie, dzięki której można jeszcze odnaleźć się w tym terenie, to także pozostałość po Niemcach. W sieci można znaleźć dużo zdjęć z tego miejsca, w których na pierwszym planie znajdują się właśnie metalowe kominy. Połączenie zapuszczonego krajobrazu, ponurej przeszłości tego miejsca i historii przedstawionej w obrazie Spielberga tworzy unikalną mieszankę, obok której nie da się przejść niewzruszonym.