wtorek, 3 marca 2015

Mission: Impossible - Ghost Protocol (2011), reż. Brad Bird, cz. II

     Przyznaję, że rzadko mi się zdarza, żeby po skończonym seansie z niecierpliwością czekać na informacje o ewentualnym sequelu filmu. Pierwsza część pełnometrażowej serii opowiadającej o losach agentów IMF zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, ale nie oczekiwałem drugiego filmu. Kiedy jednak się pojawił, zawiodłem się solidnie. Może film jako samodzielny obraz nie jest taki zły, ale zupełna zmiana stylu opowiadania w stosunku do poprzedniej części nie trafiła w mój gust. Myślałem wtedy, że kolejne części będą już tylko jakościowym spadkiem w dół. Trójka jednak miała swoje momenty, ale nie był to jeszcze film, do którego wracałbym z przyjemnością. Wszystko zmieniło się z ostatnią częścią, która znalazła się w rękach człowieka, odpowiedzialnego dotychczas za filmy animowane. Pomysły na sceny akcji, ich wykonanie i ilość humoru sprawiły, że po napisach końcowych nie było mi obojętne kiedy wyjdzie kolejna część, bo nawet nie znając ocen ani wyników finansowych filmu, byłem pewny, że taka powstanie.   
     Jedną z takich scen jest ucieczka agenta Hunta z rosyjskiego szpitala. Zdjęcia powstawały przy budynku, w którym w rzeczywistości mieści się hostel, natomiast ulica przy nim jest ślepa, więc ekipa nie miała za bardzo komu blokować drogi, co na pewno było wygodne przy takich kaskaderskich wyczynach.   
     Wszystkie wiszące elementy z których korzystał bohater zostały oczywiście zainstalowane jedynie na potrzeby tej sceny. Poza tym trzeba było zdjąć latarnię zainstalowaną w poprzek ulicy, jeśli w ogóle była tam wcześniej.   
     Ciekawostką wartą wspomnienia jest fakt, że budynek przed którym upada Hunt, ma przy drzwiach tabliczki z napisem "Prague Film School". Ciekawe czy studenci tej szkoły mieli okazję podglądać pracę specjalistów z Hollywood. 
     Kiedy bohater znalazł się już na wolności, mijał bar, w którym mógł zobaczyć co właściwie stało się na Kremlu. Ta scena również była kręcona w Pradze. Niewiele trzeba było zrobić, żeby przekonująco utrzymać rosyjski klimat: napis cyrylicą, mocny niebieski filtr i charakterystyczny język w tle sprawdziły się doskonale. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz