czwartek, 11 grudnia 2014

Tylko mnie kochaj (2006), reż. Ryszard Zatorski

     Nie przepadam za gatunkiem fantasy. Nie umiem wczuć się w te magiczne światy, którymi fascynują się miłośnicy Tolkiena czy Sapkowskiego i szczerze tego żałuję. Chciałbym  np. wyczekiwać teraz z wypiekami na twarzy kolejnej ekranizacji "Hobbita", ale tak niestety nie jest. Wydaje mi się, że powodem takiego dystansu jest moja ograniczona wyobraźnia. Nie potrafię, jak to się mówi, zawiesić niewiary i dać się ponieść cudownym postaciom i ich fantastycznym historiom. Podobny stosunek mam do komedii romantycznych (i nie myślę tutaj tylko polskich). Nie chodzi o to, że historie w nich przedstawiane są mocno rozbieżne z rzeczywistością. Po prostu brakuje w nich tego, co mogło by mnie przekonać do ich łyknięcia, nie mówiąc już o zainteresowaniu.  
     Do tego grona zalicza się rodzimy przebój kinowy 2006 roku - "Tylko mnie kochaj". Film osiągnął wyżyny frekwencji, natomiast krytyka miała sobie na czym poużywać. Nie zdradzę do której grupy widzów się zaliczam, za to umieszczam jedną fotkę porównawczą z tego filmu.
     A na zdjęciu nie mniej popularny niż sopockie molo symbol tego miasta, czyli Sofitel Grand Sopot, wcześniej znany jako Grand Hotel. Główny bohater wybiega przed hotel (czy raczej za niego) w poszukiwaniu swojej... nie pamiętam kogo szukał, ale pewnie miało to związek z miłością. Można zauważyć, że praktycznie każdy element zmienił się na plus. Elewacja została odnowiona, drzewka przycięte, na balkonach pojawiły się kwiatki, a wokół postawiono eleganckie ogrodzenie.  No i słońca jest jakby trochę więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz