"13 godzin...", część trzecia. Wkraczamy na teren, na którym rozegra się najbardziej dramatyczna część filmu.
Amerykańcy wojskowi po małych potyczkach z miejscowymi na początku, dostają się w końcu na teren macierzystej bazy. Już w tym pierwszym ujęciu widzimy, że mamy do czynienia ze zbudowanym specjalnie dla potrzeb produkcji planem.
Jeden z tych momentów, kiedy ciarki mnie przechodzą jak odwiedzam lokację, miał miejsce w tym miejscu. Kto nie widział filmu, ten może się zastanawiać dlaczego, ale chodzi po prostu o to, że rozegrano tutaj większą część filmu i to tę najbardziej wciągającą emocjonalnie. Zbudowano cały kompleks od zera, a został po nim jedynie jasny fragment krawężnika, sugerujący w którym miejscu znajdowała się brama. Posprzątano po wszystkim tak dokładnie, że nikt by nie zgadł co się tutaj wyrabiało.
Ujęcie w kierunku północno-zachodnim również ukazuje fragmenty scenografii, po której nie ma już śladu. Filarowe konstrukcje zostały zbudowane na bazie porozrzucanych tu i ówdzie fragmentów pierwotnej konstrukcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz