czwartek, 13 marca 2014

xXx (2002), reż. Rob Cohen

     Na początku XXI wieku kondycja Jamesa Bonda nie była najlepsza. O ile fizycznie miał się całkiem dobrze, to jego marka powoli umierała między niewidzialnymi samochodami a lodowymi pałacami. Dla całej tej serii nie są obce absurdalne czy naciągana rozwiązania, ale w tym momencie coś nie do końca grało. Może to były proporcje, może kontekst, może czas nie był najlepszy. W każdym razie ten moment postanowiła wykorzystać wytwórnia Revolution Pictures, która zainwestowała w agenta dla młodszej widowni, wyjętego niczym z ówczesnych gier komputerowych, gdzie takie rzeczy były bardziej naturalne. Dla każdego coś dobrego, ale jak na razie jego losy doczekały się jedynie dwóch odsłon. Cokolwiek będzie dalej, wiadomo, że jedno ze zleceń Xaviera dotyczyło Pragi.  
     To ujęcie przedstawia Bramę Prochową, która była również widoczna ze wschodniej strony, w tle jednego z ujęć pojawiającego się "Mission: Impossible" (odsyłam tutaj). Nie mogłem zrobić zdjęcia z tak samo niskiego kąta jak na filmie, ale niewiele by to dało, bo samych zmian tutaj jak na lekarstwo. 
     Ten budynek również powinien być znany dla osób, które (prze)czytały blog od początku. Co ciekawe, w tym wypadku, podobnie jak w "Lidze Niezwykłych Dżentelmenów", jedynie fasada zagrała w filmie. Agent zostaje bowiem przywieziony pod Rudolfinum, ale akcja rozgrywająca się wewnątrz została nakręcona w Praskiej Operze Narodowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz