Renny Harlin, człowiek odpowiedzialny za takie obrazy jak "Szklana pułapka 2", "Na krawędzi" czy "Długi pocałunek na dobranoc" odpowiadał w 1995 roku za produkcję, która niechlubnie zapisała się w historii filmu. Realizacja "Wyspy piratów" okazała się bowiem jedną z największych porażek finansowych w historii kina (przy budżecie 100 mln dolarów do producentów wróciło tylko 10 mln). W konsekwencji tego, na długo zaprzestano myśleć o kręceniu jakichkolwiek filmów o tematyce pirackiej, aktorzy i reżyser zaczęli gwałtownie tracić renomę (ci pierwsi jeszcze podczas produkcji, wiedząc co się szykuje chcieli zerwać kontrakty), a firma odpowiedzialna za produkcję takich hitów jak "Rambo", "Terminator 2", "Pamięć absolutna" czy "Nagi instynkt" zmuszona była ogłosić bankructwo.
Jeśli chodzi o moje zdanie to sądzę, że film nie zasługiwał na tak okrutny los. Chociaż nie oglądałem go z ponadprzeciętną ciekawością, to uważam, że to całkiem solidne kino przygodowe.
A mówiąc o przygodzie, to mamy okazję porównać zdjęcia ze sceny akcji, kręconej w tym samym miejscu, gdzie znajdował się port z "Hrabiego Monte Christo". To na tej samej ulicy nakręcono dynamiczny pościg za głównymi bohaterami. Sekwencja zaczyna się od samego początku tej promenady, na wysokości łuku, który widoczny jest też w pojedynczych ujęciach "Hrabiego...". Kilka elementów zostało tutaj dodanych, żeby wpasować to miejsce w odpowiednie ramy czasowe.
To samo miejsce ukazane z drugiej strony bramy pokazuje, że stan budynków był wtedy nieco gorszy, co w tym wypadku mogło być na rękę filmowcom.
Być może w 1995 roku samochody też mogły się tędy poruszać, ale obecnie jezdnia jest już konkretnie odseparowana od deptaka. Drugi łuk, widoczny na wprost, został najpewniej zbudowany specjalnie do filmu, natomiast podcienie widoczne po prawej stronie to te same, które pojawiły się już w poprzednim poście dotyczącym "Hrabiego...".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz