Kolejne zdjęcia z pierwszego odcinka "Gry o tron" przedstawiają dalszy ciąg sekwencji walki między Aryą a jej prześladowczynią, kręconą na Bisbe Josep Cartañà w Gironie, tym razem z jeszcze innych punktów widzenia.
Widok z połowy wysokości schodów zawiera w tle fragment katedry (konkretnie jej tył) i przyznam się, że przed pojawieniem się w tym miejscu byłem przekonany, że to co widać na filmie jest robotą ludzi od postprodukcji. Proszę spojrzeć na te łukowate elementy na szczycie budowli. Przecież to wygląda jak nie z tego świata. A jednak, to rzeczywista konstrukcja. Jedynymi sztucznymi elementami są tutaj zasłonięte okna i znowu, rozwieszone nad przejściem siatki.
Widok na prawą stronę od tego powyżej. Nie poprzestano na naturalnym otoczeniu i również tutaj dla wzmocnienia atmosfery (bo zasłaniać raczej nie było czego) zarzucono fragment płachty. Oprócz tego zasłonięto numer po lewej stronie do łuku i zdjęto tabliczkę po jego prawej stronie.
Ujęcie podobne do pierwszego, ale ukazujące trochę więcej sąsiedztwa katedry, które w tym wypadku pozostało niezmienione. Wyraźniej widać za to elementy zasłaniające okna.
Na koniec coś, z czego zbyt pospiesznie zrezygnowałem będąc w Gironie, ale i bez mojego zdjęcia można zrozumieć co i jak. Po walce Arya dochodzi do siebie klęcząc na chodniku, podczas gdy w jej tle widzimy posąg Tytana z Braavos - symbol tego miasta, który został tutaj dodany cyfrowo. Ujęcie trwa kilka sekund, posąg nie jest nachalnie eksponowany (ktoś bardziej rozkojarzony mógłby go łatwo przegapić), ale właśnie takie delikatne jego ukazanie świetnie uwiarygadnia filmowy świat. Jeśli budżet jednego odcinka wystarczyłby na nakręcenie ponad 300 odcinków "Klanu", to można sobie na coś takiego pozwolić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz